17 października 2010

Cmentarz

Cmentarz
Janusz A. Włodarczyk

Żyjemy w architekturze. W niej się rodzimy, w niej umieramy. Klamrę, także architektoniczną, stanowi szpital – przeważnie, i cmentarz - zawsze, prawie zawsze. Niegdyś w naszej kulturze zmarłych chowano przy kościołach; współcześnie, od czasów nowożytnych, stosownie do sukcesywnego powiększania się naszego gatunku, a więc i miast wzrastania, pochówku dokonuje się na wydzielonych w mieście terenach, z dala od jego środka, zmarli żywym przeszkadzają, a i coraz ich więcej – na cmentarzach różnych wyznań i na bezwyznaniowych. Z urbanistycznego punktu widzenia tereny te traktowane są jako przestrzenie zielone, otwarte. Mimo bowiem rozziewu, jaki występuje między tą sakralną i symboliczną przestrzenią, a zielenią o charakterze wypoczynkowym czy izolacyjną, wiele jednak cmentarz z parkiem łączy: zieloność, wyciszenie, nastrój do rozmyślań, a nawet miejsce spotkań – we dwoje, także samemu – by pomyśleć.
Miasto umarłych nie tak znów wiele różni od miasta żywych, architekturę tę od tamtej, zwłaszcza od mieszkaniowej. Monumentalne, bogate grobowce od rezydencji, pałaców i modernistycznych willi; przeciętne, zwykłe nagrobki produkowane przez domorosłych kamieniarzy/lastrykarzy, każdy niby inny, a w gruncie rzeczy - taki sam, od zwykłych, wolno stojących domów jednorodzinnych, jednego przy drugim, jednego od drugiego nie odróżnisz. Wreszcie powtarzalne - zgodne z typizacji zasadami, kwatery poległych za naszą i waszą, tych najmniej wypłacalnych za pochówek, od powtarzalnych bloków z wielkiej płyty.
Taki sam zatem uniwersalizm i taki sam kicz. Ale właściwie dlaczego po śmierci miałoby być lepiej niż za życia, przynajmniej tu, na ziemi?


Foto. Janusz A. Włodarczyk
Opis zdjęć:
1. Cmentarz Orląt (Łyczakowski), Lwów
2. Cmentarz przy San Miniato al Monte, Florencja
3. Cmentarz Pere Lachaise, Paryż
4. Cmentarz, Przełęcz Małostowska, Beskid Niski
- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.kq1vPZcv.dpuf